piątek, 15 lutego 2013

Zostać szczęściarzem część pierwsza


W poprzednim poście napisałem, iż stosując się do pewnych zasad można stać się szczęśliwym. Mało tego - można stać się szczęściarzem.

"Weź odpowiedzialność w swoje ręce" - jest to jedno z bardzo ważnych praw, jakimi należy się kierować w życiu, aby stać się szczęśliwym - i mało tego - szczęściarzem. Każdy może sobie zadać pytanie - ale przecież mam odpowiedzialność w swoich dłoniach - pracuję albo się uczę, jestem odpowiedzialny i robię wszystko tak, aby było dobrze, postępuję zgodnie z prawem etc. Pytanie jednak... czy aby na pewno?

Chodzi o odpowiedzialność za nasze czyny i powodzenia/niepowodzenia. Każdy bowiem z nas, ma tendencję do tego, aby - kiedy coś nam wyjdzie - przypisywać sobie zasługi za sukces. Co się jednak dzieje, kiedy coś nam nie wyjdzie, gdzieś coś się zadzieje nie tak i cały misterny plan pali na panewce? Większość z nas (nawet do 97%, 98%) będzie szukać winy wszędzie dookoła siebie, byleby tylko nie w sobie. Nie prawda? A ile razy zdarza się, że coś gdzieś nam nie wychodzi i narzekamy w związku z tym to na rząd, na urzędników, na sąsiada, na psa sąsiada, na komary, na pogodę... Wymieniać można w nieskończoność, albowiem w naturze ludzkiej jest takie działanie. Tylko nieliczni potrafią powiedzieć wprost, że oni coś zrobili nie tak i zaczynają szukać sposobu na poprawę tego w przyszłości.

Sam kiedyś miałem taki epizod w swoim życiu, że uważałem, iż wszystko dookoła sprzysięgło się przeciw mnie. "Ja przecież robię wszystko dobrze, to inni robią co mogą, żebym nie osiągnął celu" - takie było moje myślenie, podobnie jak większości ludzi. Niestety myślałem tak dość długo, aż wreszcie, po samym paśmie niepowodzeń zacząłem myśleć co jest nie tak, że wszystko jest źle. Zacząłem analizować i doszedłem do wniosku, że nie jestem w stanie zmienić świata, żeby robił wszystko tak, żeby mi się udawało, ale jestem w stanie zmienić siebie, żeby zmaksymalizować swoje szanse na powodzenie. Po prostu wziąłem sprawy i odpowiedzialność za swoje czyny. Wtedy nie umiałem tego zwerbalizować - robiłem to podświadomie. Teraz, dzięki wiedzy jaką w dalszym ciągu zdobywam - jestem w stanie to zwerbalizować i przekazywać dalej, aby inni mogli uczyć się na moich błędach.

Po tym przełomie w moim życiu - zacząłem mieć pretensje do siebie, że coś mi nie wychodzi i wyciągałem wnioski. Już nie rząd był zły (chociaż dalej uważam, że dobry to on nie jest :P ), sąsiad, jego pies etc, tylko to moje podejście i nastawienie było złe. Skoro nie udało mi się czegoś załatwić w urzędzie - to nie była tylko wina urzędnika (na początku nie od razu zacząłem uważać, że to wszystko po mojej stronie leży), ale i po części moja - bo albo byłem niedostatecznie przygotowany, czegoś nie wiedziałem, nie umiałem, nie byłem w stanie wyartykułować. Zacząłem to zmieniać i dziś uważam, że jak coś mi nie wychodzi - to jest to moja wina - ja to zepsułem, to ja się nie przygotowałem, to ja czegoś nie umiałem. W związku z tym - muszę to poprawić.

Banalnie proste, prawda? Tylko dlaczego ludzie tego nie umieją i dalej zrzucają winę na wszystkich dookoła? Odpowiedź jest również prosta - bo tak jest łatwiej. Kiedy coś nam nie wyjdzie i stwierdzimy, że to wina sąsiada, to znaczy, że my jesteśmy ok - to sąsiad coś zepsuł, więc my nie musimy nic robić. Bo przecież MY zrobiliśmy WSZYSTKO dobrze. Jako ludzie nie lubimy kiedy dochodzi do głosu ta część nas, która mówi, że coś zrobiliśmy nie tak - bo to znaczyłoby, że musimy coś w sobie poprawić i zmienić. A nasz mózg nie lubi czuć się gorszy (tak to rozpatruje nasz mózg - skoro czegoś nie umiem, to znaczy, że jestem gorszy) i nie lubi zmian. O tym, dlaczego nasz mózg nie lubi zmian - napiszę w jakimś osobnym poście. O ile nie zapomnę, bo o zasadach szczęścia i szczęściarza jeszcze długo będę prawił. Reasumując - aby być szczęśliwym i szczęściarzem, przyznajmy się do popełnionych błędów, analizujmy co poszło nie tak i szukajmy sposobu jak temu zaradzić. Jest to jeden z kroków procesu, który właśnie zaczął się w Twojej głowie - proces zmiany siebie, aby być szczęśliwym i w dodatku szczęściarzem, któremu wiele rzeczy w życiu się udaje. W kolejnych postach rozwinę temat tego, jak postrzegają szczęściarze kwestie niepowodzeń a jak - pechowcy. Także czekajcie na kolejny post, który mam nadzieję, pojawi się już jutro :)



Jesteś zorientowany na rozwój? Szukasz informacji na temat osiągnięcia celów oraz chcesz osiągnąć życiowy sukces?

Zapisz się na newsletter i nie pomiń żadnych ważnych dla Ciebie informacji!

Twój adres e-mail:
* nie lubię spamu, dlatego nigdy go nie wysyłam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz