wtorek, 19 lutego 2013

Zostać szczęściarzem część druga



Miało być "może jutro", ale wyszło trzy dni później. Tak to jest jak w weekend zamiast wreszcie trochę mieć czasu dla siebie - to dalej robię co mogę, aby zmaksymalizować swoje szczęście. Ale jak to zrobić, aby to osiągnąć?

Po pierwsze - już to pisałem - biorę sprawy w swoje ręce i pełną odpowiedzialność.
Po drugie - robię więcej. Tylko... Co ja przez to rozumiem? Rozumiem przez to to, że mam dużo rzeczy do robienia - jestem osobą, która świadczy usługi poprzez kontrakt, rozwijam swoją firmę informatyczną, prowadzę swój klub fitness, rozwijam się w kierunku psychologii, coachingu oraz osiągania szczęścia. Możesz sobie zadawać pytanie - jak na to wszystko znajduję czas? Kiedyś też sobie zadawałem pytanie jak inni to robią, że na tyle rzeczy znajdują czas - a teraz - sam go znajduję. Nie mówię, że jest łatwo, muszę dużo bardziej planować wszystko, układać harmonogram i szybko reagować na niezależne zmiany. Jednak teraz sam wiem, że się da i wbrew wszystkiemu - dzięki temu, że nie mam czasu - bardziej go szanuję i staram się maksymalnie go wykorzystywać, więc ustalam sobie czas na wszystko - dla siebie, dla rodziny, dla firmy informatycznej, klubu fitness, rozwijam się w psychologii.

W związku z tym, że dużo robię, dużo rzeczy mi nie wychodzi, ale również... Dużo rzeczy mi wychodzi! I te właśnie rzeczy sprawiają, że jestem zadowolony, można powiedzieć, że nawet szczęśliwy. O niepowodzeniach nie pamiętam za czas jakiś - wyciągam z nich wnioski i uczę się na nich, ale staram się, aby nie determinowały one mojego życia i decyzji życiowych (czyli, żeby mi nie przysłaniały ewentualnych perspektyw, bo będę widział, że "przecież na pewno się nie uda"). Czy wiesz, jaka jest różnica pomiędzy szczęściarzem a pechowcem pod kątem niepowodzeń życiowych? Jeśli nie to już odpowiadam - postrzeganie tych niepowodzeń. Pechowcy jak coś im nie wyjdzie to skupiają się tylko na tym, że nie wyszło i przeżywają to znów i znów i znów... I tak w kółko, aż nie są zmęczą sami tematem i nie chcą już do niego wracać. Niestety, ponieważ ciągle siedzą w tym "pechowym" wydarzeniu - wszędzie dookoła siebie widzą tylko to co może się nie udać. I dlatego nawet nie próbują podjąć jakichś nowych działań, bo "po co, przecież i tak nie wyjdzie". A jak już podejmą ewentualne działania i coś im nie wyjdzie - to tylko utwierdza ich w przekonaniu, że są pechowcami. Jeśli jednak coś im wyjdzie - to odpowiedź mają jedną - przypadek. Nie są w stanie uwierzyć, że to oni są osobami, które to szczęście wypracowały.

Całkowicie inaczej patrzą na wszystko szczęściarze. Jak im coś nie wyjdzie, jakieś działanie nie zakończy się sukcesem - nie rozpatrują tego jako katastrofy, ale jako informację zwrotną. Informację zwrotną, która daje im wskazówki do tego, co należy poprawić, aby zbliżyć się do sukcesu. Ta informacja może też dać im pogląd, że to co robimy nie jest dla nas - nie bawi nas, widzimy że nie przykładamy się do tego na 100%. A jeśli nie przykładamy się na 100% - to nie ma sensu tego robić, bo ani to nie będzie dawać nam szczęścia, ani nie będzie nam dawać sukcesu. Poza tą informacją zwrotną, szczęściarze wiedzą, że coś co nam nie wyszło, jakieś niepowodzenie w działaniu - to tylko jeden z elementów, który przybliża nas do osiągnięcia celu/sukcesu. Że po niepowodzeniach - będą sukcesy. Szczęściarze też, podejmują się działań, które na pierwszy rzut oka mogą wydawać się bezsensowne, nie dla nich, nieprzynoszące im jakichś wartości. Pomimo tego potrafią się podjąć tego, ponieważ oni chwytają się KAŻDEJ możliwej okazji do tego, aby się przybliżyć do sukcesu i stać się bardziej szczęśliwym poprzez odczuwanie szczęścia z każdego "zwycięstwa". Pechowcy niestety filtrują wszystko na starcie i odrzucają coś, co im się wydaje bezcelowe i nie dają sobie nawet możliwości zdobycia sukcesu/szczęścia w danej materii.

Dlatego właśnie szczęściarze podejmują się realizacji dużej ilości działań, pechowcy natomiast - ograniczaj się do stwierdzenia, że im na pewno się nie uda.

Bycie szczęściarzem/pechowcem ma bezpośredni związek z tym, czy ktoś jest introwertykiem, czy ekstrawertykiem (a dokładnie ze sposobem zachowania jednych i drugich). Ale o tym związku - to w kolejnym poście.

Podsumowując - aby być szczęściarzem, bądź otwarty na nowe doświadczenia i okazje - zauważaj je dookoła siebie.

A na zakończenie dowcip, który moim zdaniem dość dobrze pasuje do dzisiejszego postu:

Kowalski bardzo chce wygrać w totka. W związku z tym wieczorem, przed snem mówi do Boga:
- Boże, daj mi wygrać w totka.
Następnego dnia i jeszcze następnego i kolejnego tygodnia, miesiąca i roku przed snem mówi do Boga:
- Boże daj mi wygrać w totka.
I tak przez 20 lat. Po tych latach Bóg już ma dość i odzywa się do Kowalskiego:
- Kowalski, ja chcę żebyś wygrał w totka. Choćby z tego powodu, żebyś mi już nie marudził codziennie. Ale stary, musisz mi pomóc - kup wreszcie los!


Więc - pomagajmy szczęściu, ono się uśmiecha do nas każdego dnia :)


Jesteś zorientowany na rozwój? Szukasz informacji na temat osiągnięcia celów oraz chcesz osiągnąć życiowy sukces?

Zapisz się na newsletter i nie pomiń żadnych ważnych dla Ciebie informacji!

Twój adres e-mail:
* nie lubię spamu, dlatego nigdy go nie wysyłam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz