Kto chce osiągać sukcesy?
Kto chce osiągać szczęście?
Z pewnością:
KAŻDY
Co w takim wypadku się dzieje, że tylko nieliczni to osiągają? Bo Ci nieliczni coś w tej materii robią.
Tak wiem - zaraz pojawią się głosy typu "no przecież ja robię, wiem co chciałbym osiągnąć, ALE mi przeszkadza [tutaj wstawić sobie dowolną rzecz]".
Właśnie - wiecznie to ale. Nie lubię tego słowa, już pisałem o nim w tej notce.
Najprostsza rzecz pod słońcem - jak chcesz coś osiągnąć (używamy słowa chcę, nie chciałbym. Jaka jest różnica między tymi słowami? Słowo chciałbym dla naszego mózgu jest po prostu pobożnym życzeniem. W przypadku, kiedy zajmujemy się swoim rozwojem osobistym - wyrzucamy ze słownika słowo chciałbym.) to:
a) Zapisz swój cel (o celach pisałem tutaj)
b) Ustal plan działania i priorytety (o priorytetach pisałem tutaj)
c) Działaj
d) Działaj
e) Działaj
...
z) Działaj.
Nie ma wymówek typu:
- nie mam pieniędzy
- nie mam czasu
- ludzie się ode mnie odwrócą
Ani żadnych innych! Po prostu - działaj. Zdarzą się na Twojej drodze problemy. I... Czy to dziwne?
Nie! Wszędzie znajdują się problemy - po prostu przyjmijmy, że tak ma być i działajmy dalej, rozwiązanie problemu się znajdzie, nie przejmujmy się nim (o tym dlaczego nie należy skupiać się na problemach pisałem tutaj).
Moja rada na dziś - chcesz coś osiągać to zapisz cel, ustal priorytety i działaj. Aż do skutku. Dopiero po roku, dwóch możesz stwierdzić czy dalej chcesz w to brnąć czy nie (chyba, że Twój cel jest krótki, na przykład trzy miesięczny - wtedy po prostu osiągnij swój cel. Dlaczego mam osiągać cel, który uważam, że nie jest dla mnie? Dlatego, żeby przyzwyczaić mózg do tego, że cele się osiąga a nie porzuca! Co chwilę porzucamy jakieś postanowienia/cele, zwłaszcza noworoczne, prawda?). A problemy? Wyobraź sobie, że żeby osiągnąć Twój cel (jaki by on nie był), musisz pokonać 10000 schodów. Takich prawdziwych schodów. Pierwsze dwa pokona się łatwo. Kolejne 20 już trudniej. Przy 50 prawdopodobnie pojawi się pytanie o zasadność celu, możliwe że już niejednokrotnie się potkniemy. Jak dobrniemy do 500 już opadniemy z sił (zawsze możemy na chwilę przystanąć na drodze do naszego celu, prawda? Byle tylko nie za długo). Po 2000 zaczniemy widzieć, że to wszystko ma sens. Po 5000 będzie nam to szło jak codzienne mycie zębów. Przy 8000 będziecie pewni, że cel osiągniecie - pomimo wielu przystanków, zwątpień i masy włożonej energii. Wtedy zacznie Was ogarniać (prawdopodobniej już wcześniej, na tym etapie to niemal pewne) euforia. Wiecie już że cel osiągniecie. I brniecie dalej. Aż wreszcie stajecie na dziesięciotysięcznym stopniu do waszego celu. Został on osiągnięty.
Gdyby się poddać po pierwszych 20 stopniach - celu byśmy nie osiągnęli, prawda? Gdyby się poddać po 100 stopniach - tak samo. A gdyby się poddać przy 1000 stopni? Dokładnie tak samo.
Co zatem musimy robić, aby zbliżać się do naszego celu?
a) Mieć go
b) Mieć ustalone priorytety
c) Po 10000 razy - działać!
Zatem:
Do dzieła!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz