Wyobraźmy sobie dwóch braci - jeden jest osobą, która skupia się na celach, drugi - jest osobą, która skupia się na problemach. Obaj mają tyle samo - 26 lat - są braćmi bliźniakami (ale nie jednojajowymi).
Przez życie szli dość podobnymi ścieżkami, chodzili do tej samej szkoły podstawowej, później do tego samego liceum/technikum a następnie na te same studia. Mieli bardzo podobne doświadczenia życiowe - niemal cały czas spędzali ze sobą, więc mieli te same przeżycia. Kiedy skończyli studia - ich drogi trochę się rozeszły. Obaj co prawda założyli swoje firmy z branży szkoleniowej, jednak nie robili tego już razem. Każdy działał na swój własny rachunek. Tak sobie działali i w pewnym momencie do obu spłynęło zapytanie o ofertę szkoleniową dla dużej organizacji zajmującej się produkcją i dystrybucją jedzenia.
Organizacja ta potrzebowała szkoleń z zakresu efektywnej sprzedaży i pozyskiwania klientów.
Żaden z nich nie miał podstaw teoretycznych w tych tematach. Wszystko co mieli to swoje własne doświadczenia w tej dziedzinie.
Brat, który skupiał się na problemach, zaczął myśleć na temat tego co nie wyjdzie i dlaczego. Czego nie umie, czego nigdy nie robił, co mu nie wychodziło i jeszcze siedemdziesiąt innych problemów. Zaczął budować swoją spiralę strachu poprzez swoje ciało migdałowate i hipokamp (części mózgu).
Zastanówmy się, kiedy my odczuwaliśmy takie działanie naszego mózgu? Kiedy mieliśmy sytuację taką, że zamiast spróbować czegoś, to w tym momencie odpalały się mechanizmy skupiające się na problemie:
- nie, bo wyjdę na głupka
- nie, bo na pewno się nie uda
- nie, bo jestem za słaby
- nie, bo to jest zbyt małe
- nie, bo to jest dla mnie zbyt duże
- nie, bo...
Myślę, że każdy miał taką sytuację w życiu przynajmniej raz. Ja na pewno miałem. To zupełnie normalne i naturalne.
Brat, który skupiał się na celach, zaczął myśleć na temat tego, co musi zrobić, aby ta oferta mu wyszła i sprawiła, aby miał ich jeszcze więcej. Podobnie jak brat skupiający się na problemach - zauważył swoje braki, jednak zamiast skupiać się na tym, czego nie umie, zaczął ustanawiać sobie cele, jak te bariery znieść, żeby osiągnąć większy sukces. Dzięki temu, że nie skupiał się na problemach, mógł ustanawiać sobie cele, które kawałek po kawałku realizował.
Brat skupiający się na problemach myślał tylko o tym, jakie problemy mogą wystąpić i generował sobie nowe problemy, z którymi będzie musiał się borykać (jeszcze nim zaczął cokolwiek robić, wszystko na razie siedziało w jego głowie!). Brat skupiający się na celach, od razu przystąpił do realizacji zadania, układania oferty i szkolenia się w zakresie tego, co później będzie mógł przekazać dalej.
Jak uważasz - który brat zdobędzie kontrakt na szkolenia w firmie produkującej jedzenie?
Różnica pomiędzy podejściem obu braci jest taka, że ten z braci, który widział same problemy - nawet nie przystąpił do próby realizacji zadania (napisania oferty), bo widział tylko to, że mu się nie uda. Brat, który skupiał się na celu - miał na uwadze to, że pojawią się problemy, jednocześnie wiedział, iż z problemami sobie poradzi, a w tej chwili musi skupić się na tym co chce osiągnąć a nie na tym, czego chce uniknąć.
Żeby to zobrazować... Kiedy wsiadamy do taksówki, to mówimy naszemu taksówkarzowi gdzie chcemy dojechać i co osiągnąć, czy wymieniamy wszystkie miejsca, gdzie nie chcemy się znaleźć i żeby nas tam nie zawoził? Kierowca nie zawiezie nas nigdzie, jeśli nie wie gdzie. Tak samo jest z naszym osiąganiem sukcesów - jeśli będziemy się skupiać na tym, czego chcemy uniknąć (problemy) to mówimy naszej podświadomości gdzie nie chcemy się znaleźć. Nasza podświadomość w dalszym ciągu nie wie gdzie chcemy być. Gdy jednak zaczniemy od drugiej strony - zaczniemy mówić naszej podświadomości gdzie chcemy dojechać - to ona zdaje sobie sprawę z tego, że są pewne miejsca, przez które nie chcemy przejeżdżać i automatycznie dobierze nam trasę, która będzie omijać te nielubiane lokalizacje.
Właśnie dlatego należy skupiać się na celach (miejscach docelowych, do których chcemy dotrzeć) a nie na miejscach, gdzie się znaleźć nie chcemy. Nasz wewnętrzny taksówkarz zaprowadzi nas do szczęścia - musimy mu tylko powiedzieć, gdzie to szczęście jest.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz