czwartek, 9 maja 2013

Intuicja, czyli jak można ją rozwijać

Najmocniej przepraszam za tak długi czas oczekiwania na kolejny wpis, jednak tyle rzeczy mi się zwaliło na głowę, że kolejny wpis raczej nie był moim priorytetem. Dziś wreszcie mam chwilę, żeby napisać coś (chociaż nie do końca, ale jakoś udało mi się wygospodarować chwilę).




Czym jest intuicja powiedzieliśmy sobie we wcześniejszym wpisie, dlatego też nie będę przytaczał definicji.

Powiedziałem również, że przekażę informację, jak można rozwinąć intuicję. Ba! Mało tego - jak można rozwinąć w sobie dzięki tej metodzie większe poczucie szczęścia, większy spokój ducha oraz być bardziej wypoczętym. A to wszystko za cenę... 17 minut dziennie.

Jak to 17 minut dziennie? - możecie pytać. Jest to minimum jakie trzeba poświęcić codziennie, najlepiej o tej samej porze, najlepiej w tym samym miejscu i otoczeniu, aby uzyskać bardzo duży i ciekawy efekt już po 2 tygodniach. Powiem więcej - zaskakujące rezultaty tego rozwiązania widoczne są u wielu osób już pierwszego dnia!

Najprawdopodobniej teraz, w głowie pada pytanie: cóż to za rozwiązanie? Rozwiązanie to jest znane wielu ludom od setek, jeśli nie tysięcy lat - mianowicie jest to medytacja.


Więcej o tym jaki, od strony neurologicznej, jest wpływ medytacji na mózg można znaleźć tutaj.
Wiele osób nie zna medytacji i boi się jej, uważając, że to herezje i zabobony. Teraz nauka potwierdza, że to nie prawda. Jeszcze kilka lat temu było to w sferze domysłów - dziś, dzięki narzędziom medycznym (między innymi funkcjonalny rezonans magnetyczny fMRI), wiemy już na 100%, że medytacja zmienia nasz mózg. Na lepsze!

Ok, ale jak to robić? Tak jak to w filmach widać, to trzeba mieć niezłą kondycję fizyczną do tego, aby tak usiedzieć jak choćby na obrazku wyżej. Ale... Medytacja wcale tak nie musi wyglądać. To nie pozycja jest najważniejsza w tym wszystkim. Medytacja bowiem, to w najprostszych słowach - swobodny przepływ myśli.

Aby tego dokonać potrzebne jest minimum 17 minut. Jak? Wybieramy sobie porę dnia, kiedy będziemy medytować - czy rano, zaraz po przebudzeniu, czy wieczorem, zaraz przed snem. To są optymalne pory, przynajmniej na początek, aby się zająć medytacją. Dlaczego akurat rano lub wieczorem?


Mianowicie dlatego, że rano - nie jesteśmy zmęczeni i nasze głowy nie są zajęte tysiącem rzeczy z całego dnia - i dzięki choćby medytacji możemy sobie dzień ułożyć odpowiednio. Wieczorem natomiast... Ponieważ jesteśmy po całym dniu i nasze głowy nie są już zajęte tysiącem rzeczy. Mało tego - wieczorem możemy sobie dzięki temu zrobić retrospekcję całego dnia i na spokojnie przyjrzeć się naszym poczynaniom.

Jak już mamy porę dnia - wybieramy miejsce. To miejsce musi być na czas medytacji spokojne i nikt nie może, a przynajmniej nie powinien nam przeszkadzać w tym miejscu w tym czasie. W tym miejscu potrzebne jest nam najprostsze krzesło.

Zatem - do dzieła!

Kiedy przystępujemy do medytacji - udajemy się o ustalonej porze w nasze ustalone miejsce i... 2 minuty poświęcamy na przygotowanie naszego miejsca medytacji. Koniecznie! Jest to o tyle ważne, że dzięki temu zabiegowi, nasz mózg wprowadza się w stan pozwalający na spokojniejszą medytację. Wyciągamy nasze krzesło (najlepiej zawsze to samo), ustawiamy je, robimy porządek dookoła (nawet jak jest czysto, to część "rytuału"). Ustawiamy sobie w jakimkolwiek urządzeniu z opcją odtwarzania muzyki - jakąś muzykę, która ma nas "powitać" za 15 minut. Całe przygotowanie miejsca musi się odbyć każdego dnia! To jest ważne, aby nasz mózg już podczas przygotowań wprawiał się w stan lekkiej medytacji. Następnie siadamy na krześle prosto. Kolana zgięte pod kątem prostym i stopy oparte na podłodze. Nogi równolegle. Tors oparty o oparcie krzesła pod kątem prostym w stosunku do nóg. Dłonie opieramy na kolanach, w zależności jak kto chce - albo wewnętrzną stroną dłoni do kolan, albo wewnętrzną stroną do góry. 

Będąc już w tej pozycji, zamykamy oczy i pierwsze kilka sekund skupiamy się na naszym oddechu. Wdech... Wydech... Wdech... Wydech... Wdech... Wydech... Wdech... Wydech... Wdech... Wydech... Osobiście powtarzam sobie w myślach te słowa 5, 6 razy. A następnie po prostu pozwalam myślom płynąć. Niech myśli płyną o wszystkim. I to wszystko. Łatwe nieprawdaż? Łatwe w założeniu, w praktyce już po kilkunastu sekundach (głównie na początku przygody z medytacją) pojawią się myśli, aby zerknąć na zegarek, czy aby przypadkiem już nie minęło 15 minut. Pod żadnym pozorem nie robimy tego! Po to mamy nastawione urządzenie z muzyką, aby o określonej godzinie dało nam znać, że nasze minimum 15 minut minęło. Ważne jest to, aby nie używać budzika, który codziennie nas budzi, bowiem może on nas wyrwać z głębokiej medytacji, do jakiej może udać się nam dojść. I przez to możemy mieć nieprzyjemne skojarzenia z medytacją, podobnie jak jest z porannym wstawaniem ;). 

To tyle na dziś, mam nadzieję, że udało mi się przekazać wszystkie informacje i w dodatku w zrozumiały sposób. Jeśli nie lub pojawią się jakieś pytania - niech uwagi i pytania te pojawią się poniżej tego postu. 



Jesteś zorientowany na rozwój? Szukasz informacji na temat osiągnięcia celów oraz chcesz osiągnąć życiowy sukces?

Zapisz się na newsletter i nie pomiń żadnych ważnych dla Ciebie informacji!

Twój adres e-mail:
* nie lubię spamu, dlatego nigdy go nie wysyłam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz