Czym jest intuicja powiedzieliśmy sobie we wcześniejszym wpisie, dlatego też nie będę przytaczał definicji.
Powiedziałem również, że przekażę informację, jak można rozwinąć intuicję. Ba! Mało tego - jak można rozwinąć w sobie dzięki tej metodzie większe poczucie szczęścia, większy spokój ducha oraz być bardziej wypoczętym. A to wszystko za cenę... 17 minut dziennie.
Jak to 17 minut dziennie? - możecie pytać. Jest to minimum jakie trzeba poświęcić codziennie, najlepiej o tej samej porze, najlepiej w tym samym miejscu i otoczeniu, aby uzyskać bardzo duży i ciekawy efekt już po 2 tygodniach. Powiem więcej - zaskakujące rezultaty tego rozwiązania widoczne są u wielu osób już pierwszego dnia!
Najprawdopodobniej teraz, w głowie pada pytanie: cóż to za rozwiązanie? Rozwiązanie to jest znane wielu ludom od setek, jeśli nie tysięcy lat - mianowicie jest to medytacja.
Wiele osób nie zna medytacji i boi się jej, uważając, że to herezje i zabobony. Teraz nauka potwierdza, że to nie prawda. Jeszcze kilka lat temu było to w sferze domysłów - dziś, dzięki narzędziom medycznym (między innymi funkcjonalny rezonans magnetyczny fMRI), wiemy już na 100%, że medytacja zmienia nasz mózg. Na lepsze!
Ok, ale jak to robić? Tak jak to w filmach widać, to trzeba mieć niezłą kondycję fizyczną do tego, aby tak usiedzieć jak choćby na obrazku wyżej. Ale... Medytacja wcale tak nie musi wyglądać. To nie pozycja jest najważniejsza w tym wszystkim. Medytacja bowiem, to w najprostszych słowach - swobodny przepływ myśli.
Aby tego dokonać potrzebne jest minimum 17 minut. Jak? Wybieramy sobie porę dnia, kiedy będziemy medytować - czy rano, zaraz po przebudzeniu, czy wieczorem, zaraz przed snem. To są optymalne pory, przynajmniej na początek, aby się zająć medytacją. Dlaczego akurat rano lub wieczorem?
Mianowicie dlatego, że rano - nie jesteśmy zmęczeni i nasze głowy nie są zajęte tysiącem rzeczy z całego dnia - i dzięki choćby medytacji możemy sobie dzień ułożyć odpowiednio. Wieczorem natomiast... Ponieważ jesteśmy po całym dniu i nasze głowy nie są już zajęte tysiącem rzeczy. Mało tego - wieczorem możemy sobie dzięki temu zrobić retrospekcję całego dnia i na spokojnie przyjrzeć się naszym poczynaniom.
Jak już mamy porę dnia - wybieramy miejsce. To miejsce musi być na czas medytacji spokojne i nikt nie może, a przynajmniej nie powinien nam przeszkadzać w tym miejscu w tym czasie. W tym miejscu potrzebne jest nam najprostsze krzesło.
Zatem - do dzieła!
Kiedy przystępujemy do medytacji - udajemy się o ustalonej porze w nasze ustalone miejsce i... 2 minuty poświęcamy na przygotowanie naszego miejsca medytacji. Koniecznie! Jest to o tyle ważne, że dzięki temu zabiegowi, nasz mózg wprowadza się w stan pozwalający na spokojniejszą medytację. Wyciągamy nasze krzesło (najlepiej zawsze to samo), ustawiamy je, robimy porządek dookoła (nawet jak jest czysto, to część "rytuału"). Ustawiamy sobie w jakimkolwiek urządzeniu z opcją odtwarzania muzyki - jakąś muzykę, która ma nas "powitać" za 15 minut. Całe przygotowanie miejsca musi się odbyć każdego dnia! To jest ważne, aby nasz mózg już podczas przygotowań wprawiał się w stan lekkiej medytacji. Następnie siadamy na krześle prosto. Kolana zgięte pod kątem prostym i stopy oparte na podłodze. Nogi równolegle. Tors oparty o oparcie krzesła pod kątem prostym w stosunku do nóg. Dłonie opieramy na kolanach, w zależności jak kto chce - albo wewnętrzną stroną dłoni do kolan, albo wewnętrzną stroną do góry.
Będąc już w tej pozycji, zamykamy oczy i pierwsze kilka sekund skupiamy się na naszym oddechu. Wdech... Wydech... Wdech... Wydech... Wdech... Wydech... Wdech... Wydech... Wdech... Wydech... Osobiście powtarzam sobie w myślach te słowa 5, 6 razy. A następnie po prostu pozwalam myślom płynąć. Niech myśli płyną o wszystkim. I to wszystko. Łatwe nieprawdaż? Łatwe w założeniu, w praktyce już po kilkunastu sekundach (głównie na początku przygody z medytacją) pojawią się myśli, aby zerknąć na zegarek, czy aby przypadkiem już nie minęło 15 minut. Pod żadnym pozorem nie robimy tego! Po to mamy nastawione urządzenie z muzyką, aby o określonej godzinie dało nam znać, że nasze minimum 15 minut minęło. Ważne jest to, aby nie używać budzika, który codziennie nas budzi, bowiem może on nas wyrwać z głębokiej medytacji, do jakiej może udać się nam dojść. I przez to możemy mieć nieprzyjemne skojarzenia z medytacją, podobnie jak jest z porannym wstawaniem ;).
To tyle na dziś, mam nadzieję, że udało mi się przekazać wszystkie informacje i w dodatku w zrozumiały sposób. Jeśli nie lub pojawią się jakieś pytania - niech uwagi i pytania te pojawią się poniżej tego postu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz